Album Maksa i Aleksandra Gierymskich




ANTONI SYGIETYńSKI
ALBUM MAKSA I ALEKSANDRA GIERYMSKICH


Na całym Zachodzie cywilizowanym życie duchowe płynie jednym łożyskiem nieprzerwanie.
Wprawdzie jego rzeka czasem się zwęża lub rozszerza, czasem się skręca od wirów lub pogłębia, czasem traci swą barwność znamienną lub zabarwia się przymieszką nieorganiczną,
z zewnątrz rzuconą, lecz nigdy nie zatraca swej natury i nie wysycha nigdy.
W miarę jak społeczeństwo zmienia się pod względem socjalno-politycznym czy to wskutek wewnętrznych przewrotów, czy też zewnętrznych wpływów, jego filozofia, jego etyka, jego
literatura i sztuka zmieniają się pod względem dążności i charakteru równolegle i równocześnie.
Nowe obyczaje i zwyczaje wywołują nowe potrzeby i upodobania, lecz ich nie wyłączają.
Tym sposobem każde pokolenie rozwija się normalnie, bez skoków i odskoków, bez nagłych zboczeń i długich przerw w życiu umysłowym i artystycznym.
Każdy wiek jest tam spadkobiercą poprzedniego i nauczycielem następnego.
Czy nazywać go będziemy romańskim, czy gotyckim, wiekiem Odrodzenia czy akademickiego klasycyzmu, romantycznym czy naturalistycznym, zawsze na myśli mieć będziemy tylko przemianę
metody badania życia, gustu, stylu, szkoły, nie zaś zamieranie jednej sztuki, a powstawanie innej, różnej tak co do samej istoty jak i co do formy.
Dosyć jest przejść się po salach muzeów, aby widzieć, jak tam jeden styl wypływa z drugiego, jak każdy człowiek, choćby najdziwniejszy, najoryginalniejszy, pochodzi od kogoś z
dawniejszych ludzi, słowem — jak życie duchowe, przeobrażając się tylko pod różnymi zdecydowanymi lub przejściowymi formami, stanowi nieprzerwany ciąg.
Francja na przykład jedną tylko miała taką chwilę, że wszystkie jej rzeki życia duchowego zwróciły się z drogi, zmieniły bieg, charakter, naturę swoją: była to chwila
wielkiej rewolucji, która wszystkie umysły i wszystkie siły ześrodkowała w jednym punkcie. Przez cały ten czas, lecz tylko przez ten czas, istniała jedna nauka, jedna sztuka: pisanie krwią praw człowieka.
Nazajutrz jednak, kiedy zbiorowy ten utwór skończył się już w czynie, wszystkie rzeki wróciły się do swoich łożysk i popłynęły w kierunkach sobie właściwych.
U nas tymczasem; gdzie życie społeczne zależne jest przeważnie od wypadków zewnętrznych, gdzie przewroty socjalne, ekonomiczne, filozoficzne i artystyczno-literackie wywoływane są
chwilowymi okolicznościami, chwilową potrzebą lub koniecznością, nie zaś prądem czasu, gdzie każde pokolenie musi się co chwila czegoś innego uczyć, o czymś innym myśleć, do
coraz nowych warunków bytu ogólnego się przystosowywać i z nimi się bezwzględnie liczyć, gdzie obok trudności naturalnych walki o byt powstają sztuczne — rzeki życia duchowego,
omijając progi, wciąż zmieniają koryto, wychodzą z brzegów, przekraczają granice, zbaczają, często giną pod ziemią, aby zmieniwszy całkiem swoją naturę wypłynąć wartko i
szeroko innym łożyskiem, lecz częściej jeszcze wysychają na długo lub na zawsze.
Stąd to nagłe wykwitanie roślinności, która nierzadko daleki ma tylko związek z posiewem i naturą gruntu; tam gdzie miały zielenić się tataraki i rdesty, zalega żółty piasek,
a gdzie rolnik posiał wczoraj owies, dziś kwitną lilie wodne.
Po żądzy chwały wojennej następuje literatura, po literaturze rękodzielnictwo, po rękodzielnictwie malarstwo, a po malarstwie przemysł fabryczny, i to jeszcze poprzedzielane
dłuższymi lub krótszymi chwilami ogólnego zastoju, zniechęcenia, bezczynności. Nie są to nawet prądy, ale porywy i zwroty. Nagle całe społeczeństwo zaczyna się sposobić do wojska, potem pisze i deklamuje wiersze, później zajmuje się wyłącznie polityką i strategią, następnie kształci się od razu
na inżynierów, intraligatorki i ślusarzy, potem znowu chciałoby całą młodzież posłać do szkoły sztuk pięknych, cały kraj pokryć fabrykami przetworów bawełnianych, a każdy
dom w mieście stołecznym i gubernialnym zamienić na biuro redakcji dziennika politycznego lub tygodnika ilustrowanego.
Żadnej ciągłości, żadnej równoległości w rozwoju pojedynczych działów, które by mogły doprowadzić do rezultatów pożądanych: do podniesienia cywilizacji we wszystkich
kierunkach, do wywołania istotnego postępu na wszystkich drogach społecznego i umysłowego życia.
Toteż, kiedy krytyka zagraniczna charakterystykę danego artysty powinna zaczynać i nawet zawsze zaczyna od pokazania znamion jego wspólności z otoczeniem i poprzednimi artystami, u
nas od dochodzenia ojcostwa powstrzymywać się musi: artyści nasi są albo z nieprawego łoża, albo też owocem samorodztwa.
Jedni — z talentem, ale bez temperamentu, idą spokojnie cudzymi szlaki, wwożą tylko znany i uznany towar, drudzy zaś — z talentem i temperamentem odrębnym, torując sobie drogę
wśród puszczy, tracą energię i siły na wywalczenie jakiego takiego choćby uznania dla siebie i swojej pracy.
Nie ma gruntu mniej przygotowanego pod uprawę sztuki jak nasz.
Wpływ Zachodu, który u nas wydaje owoce w pięćdziesiąt lub sto lat później, odegrał tu ostatnimi czasy dziwną i niezupełnie dodatnią rolę.
Publiczność nasza, nie widząc na własne oczy arcydzieł Odrodzenia włoskiego i holenderskiego ani nawet cennych okazów sztuki XIX wieku, nie przyjmując udziału w żarliwej walce
pomiędzy akademickim klasycyzmern a krzykliwym romantyzmem, jaka miała miejsce we Francji, nie odczuwając bezpośrednio zalet dzisiejszego- naturalizmu, który jest przemianą tylko tej
samej sztuki, wyrobiła sobie sąd z książek, sąd czysto eklektyczny, na wskroś doktrynerski, wyłączający wszelkie objawy artyzmu samodzielnego.


1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 Nastepna>>